Pewien gospodarz, podczas przygotowań świątecznych postanowił świnię którą hodował od dłuższego czasu ubić na stół świąteczny. Narobił kiełbasy i szynki oraz innych "specjałów".
Przed samym dniem świątecznym, ze święconką udał się do kościoła. Gdzie podczas mszy, słuchając głosu kapłana pasterzem siebie nazywającego, kierującego swe słowa do trzódki swojej, spojrzał na to co w koszyku przyniósł i zamyślił się chwilę-oto poznać mu przyszło swe przeznaczenie i rolę jaką spełnia... lecz szybko tę myśl odgonił od siebie skupiając się na tym by dopilnować, aby to co przyniósł, zostało skropione święconą woda jak najobficiej.
_________________
Offline